22.05.2010 21:25
Zakup
Witajcie.
To mój pierwszy wpis na blogu. Chciałem opisać wam moje przygody z kupnem wymarzonego "dorosłego" sprzęta.
Wszystko zaczęło się jakoś 4 lata temu. Może nie ma to bezpośredniego związku z zakupem motocykla, ale z pewnością tak zaczęła się moja przygoda z jednośladami. Powracając... 4 lata temu pociłem się w gorącej sali na teorii kursu prawa jazdy z kategorii B. Nasz wykładowca zwócił się do wszystkich, że jeżeli ktokolwiek myślał o jeździe na motorze, lepiej żeby zrobił dwa kursy na raz ( kat A i B ) bo " za rok przyjdziecie do mnie i będziecie chcieli robić prawko na motor ". Pomyślałem sobie wtedy, kurde, koleś chce mnie naciągnąć na kolejne 800 zł ( tak tak, tyle wtedy kosztowało ), jak pojeżdżę w samochodzie trochę to jak będę chciał to sobie przyjdę i zrobię to prawko, a nie on mnie tu namawia.
Jak możecie się domyślić, za równy rok przyszedłem do tej samej dusznej sali i przyznając wykładowcy racje rozpocząłem kurs A. Po ciężkim egzaminie ( dlaczego do cholery oni mają jeden rozmiar kasku w WORD'zie ?!, no i cholernie padało ) stałem się dumnym posiadaczem drugiego wpisu na plastiku. Sytuacja jednak nie potoczyła się po mojej myśli i nie było wystarczających środków na kupno jakiegoś " w miarę " rozsądnego sprzęta za " w miarę rozsądne pieniądze ". Padło na skuter. Skaranie boskie !. " Na licencji Hondy " A tfu !. Chcę o nim jak najszybciej zapomnieć bo więcej stał w serwisie niż jeździł.
Po 3 latach " zbierania " ( kurde, zawsze coś ważniejszego było do kupienia), marzenia i ślinotoku na widok motocykli na drodze wkońcu nadszedł czas na kupno. Wziąłem kredyt, BZ WBK, dobre warunki, miła Pani ( oddział w Poznaniu na ulicy Szkolnej, p. Grażyna ). Z pomocą mojego dobrego znajomego poszukaliśmy ciekawych ofert na allegro, otomoto z okolic Poznania, co by daleko nie jechać, zobaczyć moto i podjąć decyzję o kupnie.
Pierwsze moto jakie zobaczyliśmy to było Suzuki GSX 600F, rok 1998. Na aukcji wyglądał naprawdę fajnie. Widać że oryginalny lakier, koleś pisze że wymieniał olej, nic o wadach. Ok ! zabieramy się i jedziemy. Po dojechaniu na miejsce moto już było włączone, już mi coś zaczeło nie pasować, ale myśle sobie, nie znam się, może tak ma być. Wysiedliśmy z auta. Podchodzę.........!!!......... What the fuck !...... czy to napewno ten sam motor co na ukcji ?! Owiewki z tyłu motocykla zupełnie nie pasowały do przodu. Opona z przodu była tak łysa że nie wiem czy bym na niej do domu wrócił ( 140 km ), kolega podchodzi do motoru, sprawdza silnik, kolejne zaskoczenie !... nie ma ani kropli oleju w silniku ! albo jeździ na oparach... w myślach już kreują się scenki z mordu na środku ulicy, jak tak można nie dbać o sprzęt ?! z " mniej drastycznych" to to, że zamiast hamulców były raczej spowalniacze, motor po 2-3 dniach stania musi już odpalać z prądu zewnętrznego. Grzecznie podziękowaliśmy Panu za pokazanie " motocykla " super hiper dobrego i odjechaliśmy. Nie ukrywam, że byłem zawiedziony tym, że ludzie takie głupoty wypisują na aukcjach. Taki shit wciskają, przecież jazda na tym motorze była lekko mówiąc niebezpieczna.
Zawiedziony wieczorową porą usiadłem przed komputerem i zacząłem szukać... W oko wpadł mi Suzuki GSF 600 " Bandit". Dlaczego ja go wcześniej nie zauważyłem ? Motor przyszykowany do sezonu, sportowy tłumik, oryginalny lakier i jest bardziej kompaktowy niż GSX'fka. Po uzgodnieniu terminu oględzin z właścicielem i kolegą fachowcem, następnego dnia wyruszyliśmy na "łowy". Motocykl stał niedaleko Poznania, chwila drogi przez szczytowe korki i już byliśmy na miejscu. Chwilę musieliśmy zaczekać na właściciela ponieważ wracał z pracy. Moto było już wystawione i czekało na oględziny. Na piewszy rzut oka świetny. Podchodząc bliżej zauważyliśmy, że ma kilka mankamentów lakierniczych, ale to akurat nie przesądza o kupnie czy też odrzuceniu sprzęta. Silnik mruczy fajnie, kolega posprawdzał wszystko co możliwe bez użycia narzędzi. Teraz jazda próbna, chwila na sprawdzenie jak działa sprzęgło i ruszyłem, fajnie chodzi, bardzo wygodny, pozycja do jazdy świetna. Wróciłem pod dom własciciela. Jednogłośną decyzją stwierdziliśmy, że kupuje. Dopełniliśmy formalności i można było ruszać w drogę do domu.
Robiło się już dosyć późno i co najgorsze zapowiadało się na deszcz ( kurde, moja pierwsza jazda od 3 lat na dwóch kółkach z mocą 78 KM i jeszcze w deszczu ?! cholera ! ). Pierwsze parę kilometrów ze spokojem, żeby wyczuć moto. Przez wioski i tak nie rozpędzisz się zbytnio. Później wlecieliśmy ( kolega za mną samochodem ) na tracę Nowy Tomyśl - Świeco. Tam jak zwykle korki za tirami, nie będę wyprzedzał bo kolega za mną samochodem, ja się zmieszczę, gorzej z nim. Spoknym 90 - 100 km/h wróciliśmy do domu.
Pierwsze wrażenia z jazdy ? Świetne ! polecam moto każdemu kto chce zacząć przygodę z dorosłym jednośladem. Moc jest oddawana stopniowo, nie wyrywa na koło. Pewnie paru z was zastanowi się dlaczego rozglądałem się za dwoma tak różnymi motocyklami ? Napatrzyłem się za dużo na GSXF i niestetu mój brzuszek nie pozwalałby na komfortową jazdę na GSXF. Człowiek tam jest bardziej pochylony, może to nie sport, ale jednak. GSF przekonało mnie do siebie tym, że jest jednak krótszy, bardziej " mobilny " i jest naprawdę wygodny.
Pozdrawiam i życzę
szerokości i przyczepności !
Komentarze : 5
Lobuziara: oczywiście :) okrakla lamp a nie jakiś ful wieś tJuning :)
Dobry wybor ! ;) tez ogladałem kilka nakedów i zdecydowałem się na Bandita 650. Pozdrawiam i szerokości!
Grtuluje zakupu za rok lub dwa czeka mnie to samo. Oby mi sie udało ominąc wszystkie miny...
Miło się czyta... 3 lata oszczędzania, ale teraz wiesz, że było warto:) Teraz tylko w długi nie popadnij przez ten kredyt. Powodzenia
Gratuluję Bandziora. Mam nadzieję, że z okrągłą lampą i bez owiewek! :)
Miłego wieczorku życzę, pozdrawiam
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)